Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

„Hejterzy rzucili się na nas, kiedy nasza telewizja zaczęła docierać do ludzi ulicy”, „mój kościół jest zaszczuwany”, „hejterzy i prokuratura zbrukali moje dobre imię!” – mówił wczoraj pastor Paweł Chojecki w mowie końcowej na swoim procesie. Sąd Apelacyjny w Lublinie odroczył wydanie wyroku w sprawie pastora Chojeckiego, redaktora naczelnego Telewizji Idź Pod Prąd. Wyrok mamy poznać 5 czerwca o godz. 13:00. Pastor jest sądzony za słowa wygłaszane w trakcie kazań i w programach emitowanych w telewizji, którą założył. Prokuratura oskarżyła go między innymi o obrazę uczuć religijnych katolików, np. za nazwanie „zjawą” objawienia fatimskiego. Podczas wczorajszego, czwartego już posiedzenia Sądu Apelacyjnego zostały wygłoszone mowy końcowe. Prezentujemy w całości mowę pastora Pawła Chojeckiego.

Mowa końcowa pastora Pawła Chojeckiego

Wysoki Sądzie, raczej milczałem na sali sądowej przez większość czasu tego procesu. Sam fakt, że prokuratura Rzeczpospolitej pastora o nieposzlakowanej opinii włóczy po sądach – i to już w wieku, kiedy przekroczyłem 60 lat, wtedy dobiegałem do sześćdziesiątki – jest ogromną zniewagą dla mnie, dla mojego kościoła i dla wszystkich protestantów w Polsce. Nie godzimy się z takim traktowaniem mniejszości religijnych.

Nie poszedłem do żadnego innego kościoła, nie poszedłem niszczyć jakichś przedmiotów czci czy czegokolwiek innego, nie przerywałem nikomu jego czynności religijnych. Mówiłem to, do czego jestem zobowiązany Słowem Bożym w swoim kościele protestanckim i w protestanckiej telewizji.

Konstytucja Rzeczpospolitej gwarantuje mi wolność słowa, a rolą organów sprawiedliwości, wymiaru sprawiedliwości jest chronić pokrzywdzonych. Dlatego chcę, żeby Wysoki Sąd wiedział, że w tej sprawie nie ci ludzie są pokrzywdzeni – to mój kościół jest pokrzywdzony, to mój kościół jest zaszczuwany przez nich. Przy każdym naszym spotkaniu ich przedstawiciele roznoszą ulotki „niebezpieczna sekta”. Oblewają fekaliami [siedzibę naszego kościoła], pan Bieganowski o to był oskarżony. Policjantów, którzy należą do naszego kościoła, prześladują w ich miejscu pracy, mówiąc, że to niebezpieczny człowiek, bo należy do sekty. Postępowanie [miał w tej sprawie] również oskarżyciel posiłkowy Bieganowski. Prokuratura mam nadzieję o tym wszystkim wie. A mimo wszystko to ja siedzę jako kryminalista na ławie oskarżonych.

Proszę zrozumieć, Wysoki Sądzie, moje emocje. Jedynym moim przestępstwem w życiu jest parę mandatów. Mam nieposzlakowaną opinię, która jest konieczna do wykonywania mojego zawodu, tak jak Wysokiego Sądu. A ci ludzie i prokuratura zbrukali moje dobre imię! Jak mam milczeć?! To, co się tu dzieje, to jest zaprzeczenie sprawiedliwości, bo to oni szczuli na mnie, szczuli nawet na mojego wnuka, nazywając go synem belzebuba. Ci, którzy tu siedzą, grozili mi śmiercią. Moje córki, grożono im publicznie oblaniem kwasem. Wskazywano adres mojego zamieszkania. Gdzie jest jeden z tych pokrzywdzonych? Przyjeżdżał nawet, kiedy zmieniliśmy adres zamieszkania, sfilmować, gdzie mieszkamy, i umieścił to w internecie, co jest przestępstwem, naruszeniem miru domowego. Tak nas zaszczuwają od lat. To my, mniejszość religijna, protestanci w Polsce… Pastorzy mówili, ile cegłówek wyjmują ze swoich budynków kościelnych.

Nigdy, w najśmielszych oczekiwaniach – wiedząc, że państwo polskie nie jest państwem sprawiedliwym, po ’89 roku – nie przyszło mi nawet do głowy, że siądę na ławie oskarżonych jak kryminalista, za to, że wiernie służę Chrystusowi. Mówienie więc, że kogoś z tych ludzi uraziłem, to jest kpina z wymiaru sprawiedliwości.

Jeśli chodzi o moje słowa, Wysoki Sąd może zobaczyć naszą telewizję, w której goszczą profesorowie katoliccy, zwykli katolicy, był u nas nawet biskup katolicki. I ze wszystkimi rozmawiamy w duchu obywatelskiego szacunku, wszyscy są zadowoleni itd. Ale proszę zwrócić uwagę, co zresztą było podniesione przez mecenasa Wróblewskiego, hejterzy rzucili się na nas, kiedy nasza telewizja zaczęła docierać do ludzi ulicy – nie do profesorów, nie do teologów. Dostarczyłem Wysokiemu Sądowi list mordercy, z więzienia. Nic do niego nie przemówiło. Czytał książki. Słuchał różnych kazań, był duszpasterz w sądzie. Ale włączył sobie Telewizję Idź Pod Prąd i pastora Chojeckiego – i to zmieniło jego życie. Wysoki Sąd ma to w aktach. Ja do takich ludzi mówię. I że powiedziałem „pierd”? Że powiedziałem „zjawa”? Że powiedziałem „gnój”, cytując apostoła Pawła? To jest moje przestępstwo?! Żaden uczciwy człowiek na to się nie zgodzi.

A w kwestii najważniejszej. Mówimy o religii. To chyba Bóg jest obiektem religii i czci zarówno protestantów, jak i katolików, prawosławnych itd. Proszę mi wskazać jedno zdanie, jedno słowo, gdzie powiedziałem coś przeciwko Bogu.

Co do swoich intencji, nie będę ich udowadniał, bo całe moje życie jest dowodem intencji. Jezus powiedział. Nie umiecie rozsądzić? Rozsądźcie po owocach. Zobaczcie, jak przeżył życie, jak wychował dzieci. Trójka moich dzieci, studia uniwersyteckie i podyplomowe, doktor siedzi tutaj, pracownik naukowy UMCS. To jest mój dorobek. Osobisty. Mam też już wnuki. A proszę zobaczyć, co się dzieje przed sądem. Czy to są przestępcy, nienawistnicy, ludzie, którzy kogoś atakują? To jest owoc mojej służby dla Jezusa, z powodu której tu siedzę. Dziękuję.

ZOBACZ MOWĘ KOŃCOWĄ PASTORA CHOJECKIEGO:

GALERIA ZDJĘĆ